Sesja się zaczęła! Tak, a jeśli ktoś mi powie, że dopiero w piątek przecież na Polibudzie Wrocławskiej terminarz przewiduje początek armagedonu, to zabiję! Sesja to nie jakaś tam data w dzienniczku, to stan w jakim znajduje się człowiek, który wie, że zaraz koło, zaliczenie, projekt i trzy zaległe laborki do nadrobienia. No i zapieprz, wiadomo. Same egzaminy nie są rzecz jasne takie złe, najgorsze jest zapierdzielanie do nich. Wkuwanie setek reguł, rozwiązywanie coraz to nowych zadań... To wyczerpuje prawie tak bardzo jak samo oc